Myślałem, że wczorajszy dzień też będzie tragiczny pod względem żywieniowym ale okazało się, że ze względu na dość napięty harmonogram i opanowanie na grillu udało mi się zejść dosyć sporo poniżej mojego dziennego zapotrzebowania kalorycznego, które moja waga wyliczyła na 2400 kcal. mniej optymistycznie, choć nadal dobrze sprawa wygląda przy obliczeniach dokonanych na kalkulatorach internetowych, które przy zaznaczeniu chęci schudnięcia, moich parametrów (w najbliższym czasie je podam, może jeszcze dzisiaj) i opcji brak aktywności (co nie do końca jest prawdą, ale postanowiłem narzucić najostrzejsze kryteria) wyliczały moje BMR (basal metabolic rate - podstawowa przemiana materii PPM) w przedziale 1750 -1900 kcal/dzień.
Przy okazji poniższego jadłospisu chciałbym poruszyć jeszcze kilka kwestii:
Po pierwsze (o tym pewnie rozpiszę się jeszcze później) moim głównym celem jest to aby dzienna ilość dostarczonych kalorii była niższa od mojego dziennego zapotrzebowania kalorycznego.
Po drugie oprócz tego co tu opisuję piję również inne płyny. Przede wszystkim wodę i wodę z cytryną, czasem lemoniadę na słodziku, herbatę (głównie zieloną) i colę zero, a ostatnio Pepsi imbirową, która również jest pozbawiona cukru (wpisałem ją na wczorajszy jadłospis, ale nie wiem czy będę to kontynuował - zobaczymy). Biorąc pod uwagę wypijaną cytrynę i czasem pomarańczę, do każdego dnia musiałbym dodać z 50 kcal, co chyba zacznę od jutra robić, żeby mieć pełny ogląd na przyswajane kalorie.
Kolejną kwestią w tym podpunkcie, która na pewno prędzej czy później by się pojawiła, jest używanie przeze mnie słodzika. W tej kwestii może rozwinę się w przyszłości, na razie powiem tylko tyle, że stosuję słodzika dosyć dużo bo lubię na słodko, a ograniczam kalorie więc i cukier.
Po trzecie kwestia piwa. Piwo samo w sobie nie jest jakoś strasznie kaloryczne, większość piw ma mniej kalorii niż większość soków i napojów słodzonych. Niestety porównując piwo do napojów słodzonych, to niewiele osób wypija wieczorem dużą butlę (2 l) coca-coli, natomiast dla większości nie jest problemem wypicie wieczorkiem, na ogródkach, ze znajomymi 4 piw. Jednak przyjęty przeze mnie przelicznik 100 ml = 50 kcal, a przy piwach smakowych 100 ml = 60 kcal, jest przelicznikiem mocno na wyrost i jest wprowadzona po to, aby móc przyjąć taki przelicznik niezależnie od rodzaju piwa i żeby nie zaniżać wyniku. Jest niestety faktem, że zawarta w piwie maltoza podnosi indeks glikemiczny piwa do 110 na 100, co w połączeniu z ilością cukrów w piwie oznacza, że po wypiciu ok. 3 piw poziom glukozy we krwi wzrasta ta jakbyśmy spożyli 50 g czystej glukozy. Takie wzrosty cukrów we krwi powodują duże wyrzuty insuliny, co natomiast w połączeniu ze spożywanymi do piwa smakołykami (chipsy, orzeszki, krakersy, paluszki - czyli same węglowodany i tłuszcze; czy tak jak to miało miejsce w moim przypadku pizza, czy grillowana kiełbasa i boczek) powoduje zwiększone magazynowanie przyswajanych kalorii. I właśnie to w połączeniu z ilością wypijanego piwa jest jego, a właściwie naszym/moim największym problemem.
No i po czwarte kwestia wódki. Dlaczego 0 kcal? Przecież alkohol może być wykorzystywany jako paliwo, więc musi być wysoce kaloryczny!
Tak i nie.
Pod względem energetycznym, z czysto fizycznego punktu widzenia, to prawda. Natomiast pod względem dietetycznym kaloryczność zmienia swoją definicję, i tak w dietetyce pojęcie kaloryczności oznacza ilość energii, którą człowiek przyswaja po spożyciu danego produktu. Energi pochodzącej z tłuszczów, węglowodanów i białek, a nie z alkoholu. Alkohol jest przez nasz organizm metabolizowany do aldehydu octowego i kwasu octowego, a następnie (właściwie to proces zaczyna się już w trakcie wszelkich przemian metabolicznych, bo alkohol jest usuwany również w formie nieprzereagowanej) jest usuwany w całości z organizmu. W czystym alkoholu, rozrobionym z wodą (wódce), nie ma żadnych makroelementów, które mogłyby być odkładane w formie tkanki tłuszczowej.
Mówią o tym również badania, w których część kalorii dostarczanych z pożywieniem, zgodnie z obliczonym BMR, zastępowano kaloriami pochodzącymi z alkoholu. Obserwowano przy tym zmiany takie jaki zaszłyby przy samym obcięciu ilości spożywanych kalorii, bez ich zastępowania kaloriami z alkoholu.
No to na razie chyba na tyle, a biorąc pod uwagę, że dzień dobiega końca, to wygląda na to, że uda mi się dzisiaj zejść poniżej 2000 kcal, mimo wsunięcia dużego burgera